Dziś opowiem wam bajkę, jak to kot palił fajkę, co jednak nie zdarzało mu się często, a właściwie nigdy, ale miało się to zmienić podczas wyjazdu do kuzyna, który po ślubie z pewną Holenderką zamieszkał w kraju tulipanów i szczytów (ale nie takich jakie widzisz w tej chwili oczami wyobraźni, bo najwyższy szczyt w Holandii ma ledwie 322 metry).
Na potrzeby tej historii nasz kot otrzyma symboliczne imię Puszek, jest to jedno z najpopularniejszych imion, bo to kot, który się zupełnie niczym nie wyróżnia, ot zwykły, szary dachowiec jakich wiele w naszym kraju. Jakiś czas temu Puszas – jak wołają na niego znajome koty – udał się w kilkudniową podróż życia podczas której po raz pierwszy spróbował marihuany. Palił ją na różne sposoby, jadł z nią ciasteczka i placki, a nawet pił wywary. Kuzyn pokazał mu w znajomym coffee shop’ie jak wyglądają szczyty zielonych roślin, dla których do Holandii zjeżdża się gros kociej populacji. Był zafascynowany tym światem do tego stopnia, że postanowił wziąć kilka ciasteczek z haszyszem na drogę powrotną. Uściskawszy się z kuzynem, wsiadł do busa z napisem POLSKA – NIEMCY – HOLANDIA CODZIENNIE i wyruszył w drogę powrotną. Całą trasę zajadał się ciasteczkami i planował pochłonąć je przed wjazdem do Polski, ale chwila, przecież nie skończę tej historii formułką „a po powrocie do domu żył długo i szczęśliwie”. Bynajmniej.
Puszas nie zdołał wrócić do domu. Zmęczony posiłkiem usnął, a tuż przed zjazdem z autostrady A4, kiedy był ledwie 20 km od swego siedliska wpadł z ostatnim ciasteczkiem podczas rutynowej kontroli. Pomimo, że bohater tej historii nie posiadał marihuany w ilości pozwalającej na wytworzenie choćby kilku porcji, to jednak obrońcy nie udało się sprawić by Sąd Rejonowy przyjął, iż ilość marihuany w jego ciasteczku wyczerpuje znamiona przepisu art. 62 ust. 3 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, czyli jako znikomej. Wyrok, apelacja i stres uczciwego chłopaka, któremu raz w życiu zdarzyło się popełnić błąd. Bił się w pierś, przyjął z godnością wymierzoną mu karę, ale…
Co by było gdyby złapano go bez ciasteczek, jako pasażera busa jadącego z Holandii, z czerwonymi oczami i pod wpływem narkotyku? Otóż nic, bo morał historii o Puszasie, co palił fajkę jest prosty – w Polsce nie wolno posiadać, a tym samym zażywać marihuany w żadnej postaci, ale pod jej wpływem można być. W zasadzie ustawodawca penalizując posiadanie uciął bycie pod wpływem, bo jak tu wprawić się w taki stan, kiedy nie ma możliwości wprowadzenia narkotyku do organizmu.
Fot.: José Iñesta (unsplash.com)