w Prawa konsumenta

Do redakcji tego wpisu skłoniła mnie zeszłotygodniowa rozmowa z ojcem, który opowiedział mi o jego ostatniej przygodzie w dużej sieciówce X. Robiąc wieczorne zakupy i przechadzając się sklepowymi alejkami natknął się na półkę z różnymi zestawami garnków. Oczywiście jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, pomimo tego, że kupić miał tylko masło i bułki, doznał olśnienia, że przydałby mu się nowy komplet, a cena 99,99 zł za sześć elementów wydawała się nie być przesadną, zważywszy na znaną firmę, której nazwy już nie będę przytaczać. Uradowany niską ceną, upewnił się, że to na pewno ten zestaw i skierował się w stronę kasy. Kolejka nie była długa, ale jak przekonasz się za chwilę, nie oznacza to wcale, że wizyta ojca w sklepie X była równie krótka.

Kiedy przy kasie okazało się, że do zapłaty zamiast sto kilkanaście złotych, nieszczerze uprzejma kasjerka zażądała ponad 300, ojciec rozpoczął walkę o swoje. Walkę, która niestety była z góry skazana na przegraną z uwagi na oręż jaki posiadał.

Podstawa prawna:

Gdyby rodzic nasz wiedział o istnieniu i treści ustawy z dnia 9 maja 2014 r. o informowaniu o cenach towarów i usług, która zastąpiła ustawę z dnia 5 lipca 2001 r. o cenach, wyszedłby (bez najmniejszego problemu) zwycięsko z opisanej powyżej batalii. Artykuł 5 tejże ustawy brzmi bowiem:

W przypadku rozbieżności lub wątpliwości co do ceny za oferowany towar lub usługę konsument ma prawo do żądania sprzedaży towaru lub usługi po cenie dla niego najkorzystniejszej.

Spotkanie z kierownikiem:

W opisywanej sytuacji kasjerka wezwała kierownika, który nie dał ojcu dużego wyboru – mógł albo zrobić zwrot, albo przystanąć na wyższą cenę i odejść biedniejszy o 200 złotych. Na szczęście ojciec nie należy do ludzi rozrzutnych i, po posłaniu kilku niewybrednych, acz kulturalnych słów w stronę przyjętej przez sklep X praktyki, zdecydował się zrezygnować z kupna upatrzonego zestawu garnków.

Spotkanie z synem-prawnikiem i lekcja na przyszłość:

Po wysłuchaniu tej historii wytłumaczyłem ojcu, że w sytuacji kiedy cena na półce różni się od ceny przy kasie, jego prawem była możliwość wyboru ceny dla niego najkorzystniejszej, czyli w praktyce tej niższej, podanej na etykiecie, która zaraz po jego interwencji została zmieniona przez „łaskawego” kierownika sklepu.

Gdyby sprzedawca odmówił dokonania sprzedaży po niższej cenie – wybranej przez konsumenta, może on dochodzić swoich praw na drodze sądowej. Jako klient wychodzę z założenia, że sprzedawcy powinni doskonale zdawać sobie sprawę z obowiązujących ich przepisów. Przekonany jestem również, że kierownik tak dużej sieciówki jak X, posiadał niezbędną wiedzę (jeśli nie, to nie powinien być kierownikiem) i najzwyczajniej przedstawił ojcu „prawo” nieistniejące, ale będące korzystniejszym (sic!) dla niego i dla kierowanego przez niego sklepu.

Podsumowanie i rada:

Na szczęście dla portfela ojca, robił niewielkie zakupy, nie był zagoniony i zorientował się, że coś jest nie tak z ceną. Niejednokrotnie jednak, forsowani przez kolejnych klientów i kasjerki niemalże wypychającymi kupione przez nas produkty za sklepowe drzwi, przeglądamy paragon dopiero w domu lub nie robimy tego wcale. Sklepom grożą dotkliwe kary finansowe za nieprzestrzeganie uregulowań ustawy o informowaniu o cenach towarów i usług, nie dajcie się więc oszukiwać i od dziś walczcie o swoje z pewnością.

Macie ciekawe historie z własnego życia? Chętnie o nich usłyszymy, a nawet podyskutujemy w komentarzach.
Ostatnie wpisy

Start typing and press Enter to search